Gdy tak szliśmy uświadomiłam sobie jedną rzecz. Złapałam chłopaka za ramie. Odwrócił się w moją stronę.
-Dziękuję - powiedziałam. Eric uśmiechnął się do mnie i objął ramieniem.
-Nie ma za co - szepnął prosto do mojego ucha. Sprayberry poprowadził mnie do jednego z pokoi.
-Oto twoja nowa twierdza.- powiedział otwierając drzwi. Na te słowa tylko się zaśmiałam. Ściany pokój były w odcieniu jasnego błękitu, podwójne łóżko stało pod ścianą, na przeciw niego szafa, lustro i biurko do pracy.
-Jeszcze raz dziękuję, jak tylko znajdę pracę dołożę się do rachunków ile tylko będzie trzeba...
-Spokojnie, nikt cię nie pogania, masz na to czas, a teraz się rozgość - przerwał mi.
-Jeszcze raz dziękuję. - chłopak postawił walizkę przy drzwiach a sam opuścił pomieszczenie. Jedyne co mi pozostało to na spokojnie to wszystko przekalkulować. Rzuciłam się na łóżko i głęboko odetchnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam zaspane oczy. Uświadomiłam sobie że spałam tak półtorej godziny. Znów pukanie.
-Proszę - powiedziałam przecierając oczy ręką. W drzwiach ukazała się Crystal.
-Hej, nie przeszkadzam? - spytała niepewnie.
-Nie, no co ty, wchodź. - weszła do pomieszczenia i usiadła obok mnie. Przyjrzała mi się uważnie.
-Właśnie chłopaki robią kolacje, no wiesz chcą zyskać w twoich oczach - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. Przewróciłam oczami.
-Nie przesadzaj
-Dziękuję ci
-Za co? - zdziwiłam się.
-Co wieczór to ja ślęczałam przy garach, a dzięki tobie oni ruszyli te tyłki do roboty
-Wydawało mi się że ci pomagają, no wiesz wy wszyscy w kuchni - tym razem to ona przewróciła oczami.
-Tak o ile wyżeranie zawartości lodówki i garnków nazywa się pomocą, to tak., pomagają mi niezmiernie - obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Nagle usłyszałyśmy brzęk tuczonego szkła.
-To nie ja! - krzyknął ktoś z dołu.
-Może lepiej chodźmy do nich bo cały dom nam puszczą z dymem - zaproponowała podczas gdy ktoś znowu coś upuścił.
-No dobra tym razem to! - znowu usłyszałyśmy czyjś głos. Zaśmiałyśmy się słysząc te słowa. Zeszłyśmy po schodach i skierowałyśmy się do kuchni. Wszystko było poprzewracane do góry nogami. Blat kuchenny był zajęty przez przyprawy i produkty spożywcze, lodówka pozostawiona otwarta, Tyler leżał na podłodze prawdopodobnie dlatego że poślizgnął się
na wylanej wodzie, Eric sprzątał potłuczone szkło,Daniel szukał czegoś w szafce, chociaż to bardziej wyglądało jakby w niej siedział. Tylko Dylan siedział wyluzowany przy stole przeglądając jakieś czasopismo. Crystal zamarła w półkroku.
-Co wy wyprawiacie?! - krzyknęła. Chłopaki ucichli, przerwali prace i spojrzeli na dziewczynę. Słychać było tylko skwierczenie szynki na patelni i przyśpieszony oddech Crystal. Położyłam jej dłonie na ramionach w uspokajającym geście.
-Spokojnie, Crystal ty idź usiądź ja im pomogę sprzątać - powiedziałam. Wiedziałam jaka musiała być wykończona tym całym sprzątaniem, gotowaniem, więc postanowiłam ją wyręczyć. Zaprowadziłam ją do salonu i posadziłam na sofie. Wróciłam do chłopaków. Tyler spojrzał na mnie.
-Dzięki, uratowałaś nam życie - powiedział i odetchnął z ulgą.
-Dobra koniec z tym, gadajcie co robicie? - wszyscy spojrzeli na Tylera. Chłopak wziął patelnie i pokazał mi jej zawartość. Na patelni znajdowało się coś spalonego na wiór.
-To miał być omlet - wyjaśnił. Spojrzałam na nich.
-To nawet go nie przypomina. W żadnym calu - uśmiechnęłam się. W tym właśnie momencie wszyscy się rozluźnili. Spojrzałam na zegarek. Było po piątej. Doprowadziliśmy kuchnię do porządku i wyszliśmy do sklepu. Kupiliśmy wszystkie potrzebne produkty i wróciliśmy do domu. Zabraliśmy się do przygotowywania posiłku. Chciałam się zabrać za krojenie kurczaka ale Daniel mnie wyręczył, więc umyłam brokuła i pokroiłam na mniejsze części.
-Mam pytanie - oznajmiłam
-Jakie? - spytał Sprayberry
-Jak ty i O'brien odróżniacie o kogo chodzi? No wiesz jak ktoś zawoła "Dylan" no to prawdopodobniej oboje krzykniecie "Co?", więc... jak? - po raz pierwszy O'brien oderwał wzrok od swojego czasopisma i zwrócił na nas uwagę.
-No wiesz, trzeba przyznać że było parę takich sytuacji, ale w towarzystwie Dylana mówią do mnie O'brien, Dyl, D balls, Dob, Dobs, ale ty może do mnie mówić skarbie - puścił do mnie oczko
-Wolę mówić O'brien - powiedziałam. Chłopak wstał z krzesła i podszedł do mnie. Stanął obok mnie i zaczął mi się przyglądać. Na karku czułam jego oddech. Nie wiem czemu ale moje serce zatrzymało się na chwilę, następnie zaczęło bić jak szalone. Dylan spojrzał na blat.
-A tak właściwie co wy gotujecie? - zainteresował się Dylan.
-Kurczaka z ryżem pilaw i brokułami. - powiedziałam nie przestając kroić brokułów. Poczułam jak O'brien wstrzymał oddech.
-Serio? - spytał.
-Tak, a co?
-No wiesz to moje ulubione danie, to musi być przeznaczenie - powiedział i wrócił na miejsce. Spojrzałam na niego. Na jego twarzy widniał uśmiech. Dopiero teraz zauważyłam jak on słodko się uśmiecha. Gwałtownie pokręciłam głową. Musiałam przestać myśleć o jego uśmiechu i skupić się na tym aby sobie nie uciąć palca.
Kiedy kolacja była już gotowa zasiedliśmy do stołu. Siedziałam pomiędzy Tylerem,a "skarbem". Crystal kiedy tylko zobaczyła wysprzątaną kuchnię i przygotowaną kuchnie szeroko się uśmiechnęła i uścisnęła wszystkich domowników po kolei. Zaczęliśmy jeść posiłek, śmiejąc się i dużo rozmawiając.
-No dobra, Melanie - zaczął Tyler - może powiesz nam coś o sobie? - uniósł brwi w oczekiwaniu na moją reakcję. Spojrzałam na Erica i prawie niezauważalnie pokręciłam głową. Wciągnęłam powietrze do płuc szykując się na dłuższy monolog.
-No to tak, mam 19 lat, chcę zacząć studia na NYADA, w przyszłości chciałabym być albo aktorką albo piosenkarką, no ale moi rodzice zawsze marzyli abym kontynuowała rodzinną "tradycję" i została "słynną panią prawnik". Nie mogłam tego znieść i po prostu wyprowadziłam się. Z tego można już wywnioskować że moi rodzice nie są zbyt chętni do jakichkolwiek ustępstw. - parsknęłam. Wszyscy przy stole ucichli. Spodziewałam się takiej reakcji.
-No ale teraz muszę się skupić na przesłuchaniu do NYADA i tylko na tym - uśmiechnęłam się.
-Pewnie w to nie uwierzysz ale jestem na drugim roku w NYADA - powiedział O'brien
-Masz rację: nie wierzę - powiedziałam wytrzeszczając oczy. Chłopak tylko się uśmiechnął. Oparł się wygodnie na krześle i zaczął mówić:
-Jeżeli chcesz mogę ci pomóc w przesłuchaniu, powiedzieć na kogo powinnaś uważać i takie tam. - powiedział.
-No dobra, każda pomoc się przyda - uśmiechnęłam się. - Dosyć o mnie teraz wy: jakie macie plany na przyszłość? - wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, chwalić się swoimi osiągnięciami w nauce itp.
-Dobra! Stop! - krzyknął Daniel. Wszyscy ucichli - Każdy po kolei. Kolejność wyznaczona alfabetycznie według pierwszej litery imienia - powiedział. Crystal szeroko się uśmiechnęła.
-Więc... jestem na drugim roku dziennikarstwa, w przyszłości chciałabym zostać redaktor naczelną jakiegoś wystrzałowego magazynu, całkiem nieźle mi idzie na drugim roku, obawiam się trzeciego, podobno jest to coś okropnego, ale wolę się o tym przekonać na własnej skórze. - powiedział ożywionym tonem. Najwidoczniej musi to bardzo kochać, skoro mówi o tym z pasją. Daniel wyprostował się na krześle.
-Mogę tylko powiedzieć że ja również jestem na drugim roku dziennikarstwa. Chodzimy z Crystal na te same wykłady i w paru detalach jestem od niej lepszym dziennikarzem... - powiedział Dylan
-Chciałbyś! - wykrzyknęła Crystal.
-W przyszłości chciałbym po prostu robić to co kocham - zakończył. Wszyscy zamilkli.
-No co? - zdziwił się. Dylan wyciągnął rękę i poklepał Daniela po ramieniu.
-Nic, zupełnie nic. Jak już wiesz jestem na drugim roku NYADA i muszę przyznać że jestem świetny, nie to żebym się przechwalał, chciałbym zostać aktorem . Tylko tyle - wzruszył ramionami. Eric spojrzał na mnie.
-No więc... ja studiuję prawo - parsknęłam śmiechem jak to usłyszałam - ironia losu, prawda? Więc, chciałbym być prawnikiem - zakończył. Nadszedł czas na Tylera.
-Tak samo jak ty Melanie chciałbym studiować w NYADA. Tylko że ja chciałbym być reżyserem. Po prostu to uwielbiam. - wyznał. Przynajmniej nie jestem osamotniona w tej sytuacji. Wszyscy się boimy. Boimy się przyszłości, nikt nie powiedział tego otwarcie, ale my wiemy że nie jest łatwo młodym o znalezienie posady prosto z marzeń. Kiedy kończymy studia, zaczynamy życie w ciągłym strachu. W strachu przed porażką, co jeśli te nasze teraźniejsze "w przyszłości będę..." będzie czymś zupełnie innym? Ta myśl ciągle zaprząta moją głowę.
-Melanie, jutro idziemy na imprezę, a ty idziesz z nami obowiązkowo. Trochę się rozerwiemy i choć na chwilę zapomnimy o tym cholernym liście i użalaniu się nad sobą "przyjęli mnie, czy nie?" - powiedział Tyler.
-O niczym innym nie marzę - powiedziałam
__________
Mamy rozdział drugi!!! Co o nim sądzicie? Napiszcie swoje opinie w komentarzu!
Boskie ♥ Dopiero 2 rozdziały, a ja już zdążyłam się wciągnąć;3 Pisaj dalej.
OdpowiedzUsuńMasz ciekawy blog, bardzo miło tu jest i chętnie będę go przeglądała :) Życzę sukcesów i wytrwałości w dalszym blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mjrm-madeline.blogspot.com/2015/02/no-flex-zone.html zapraszam serdecznie na mój blog, każdy komentarz i obserwowanie jest odwzajemniane. Proszę o klikanie w banery po prawej stronie bloga, to dla mnie bardzo ważne.